Dla mnie jesteś
bardzo wartościowym człowiekiem, m. in. dlatego, że nie zgadzasz
się na wartościowanie. To trochę jak w stwierdzeniu:
„There are two
kinds of people in the world: those who divide the world into two
kinds of people and those who don't”.
Nie widzę nic złego
w takiej dwu-znaczności, w ogóle – jeśli jesteśmy przy liczbach
– trzy jest tą, której wyłącznie nie lubię (podobnie,
jak najbardziej nie lubię czerwieni). Ostatnio przeczytałam coś
takiego o trójce:
„Duchem świętym
wszelkich trójc i triad zawsze jest ironia. Mówimy o tym samym
duchu, który niestrudzenie oscyluje nad wodami. Choćby w tej chwili
spójrzmy na morza i rzeki, na jeziora i oceany. Oscyluje? Oscyluje.
Ludzie dowcipnego
serca potrafią się nawet opalać przy tych opalizujących
oscylacjach”.
/Andrzej Sosnowski/
i ironicznie
stwierdzam: w trójkątach jest zawsze najwięcej czerwieni.
Szczęśliwi, którzy tego nie widzą, bo trójka jest dla nich tym,
czym była dla mnie, nim w wieku 10 lat wynalazłam kolory
samogłosek, spółgłosek i cyfr, by zdziwić się mocno dekadę
później, odkrywając synestezje Rimbauda. Od tego czasu cierpię na
dziwną symbólimię, która (przepraszam, nie będzie to miłe
porównanie) każe mi wyrzucać z siebie wciąż te same zestawy
symboli w różnych wariacjach.
Bo mój rozwój arytmetyczny zakończył się z powyższych powodów
na cyfrze dwa, potem już
tylko widywałam
rozmaite
rzeczy (i nie były to
rozwiązania).
A
teraz, o godzinie 8.,
odwracam ją na plecy, by zobaczyć nieskończoność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz