wtorek, 30 września 2014

kolory


więc miewasz własne ciemne miejsca –
– czerniaki, z których wycofujesz się rakiem?

a we mnie mniej niż punkt
sza rości sobie sen
ty mentalny błękit

ja tka wciąż więcej niż czerwie

ciekawe
która z nas bardziej biel ma
na oczach


*** [odkryłam dziś w sobie...]


odkryłam dziś w sobie
czarną dziurę kulturową
która pożera hory zon
zdarzeń* instead of eating the matter
of fact** - różnica
jest równie trudna do wykrycia
jak czarna dziura in the flesh***







* horyzont zdarzeń - zakrzywiona płaszczyzna wokół czarnej dziury, spod której nic się nie wydostaje na    
  zewnątrz;

** instead of eating the matter of fact (ang.) - zamiast zjadania sedna sprawy; the matter - materia;
*** in the flesh (ang.) - we własnej osobie; (dosł.) w ciele


sobota, 27 września 2014

schizoffranek


Marzę o...
kimś, kto
by mnie nie zjadł
na śniadanie
(– nie jada śniadań? – odzywa
się we mnie zaniepokojony
głos mojej babci).
Marzę o kimś, dla kogo
mój umysł byłby ważny, może
najważniejszy (Karte zje?
odzywa się we mnie
zaniepokojony głos
intuicji).


piątek, 26 września 2014

z ulotki w gabinecie fikcyjnego okulisty (okultysty?)


                                                                       i jak
flirtować (filtrować?) z cieniem,
kiedy już dawno doszłam do ukrzyżowania
patyka, jakim byłam,
z rzeką bez powrotu? i
co to w ogóle znaczy: spojrzeć


za daleko? czy nie
powinno to być leczone w gabinecie
przewidywa(l)nych smutków,
nie zaś – zwiedzaniem
wzrokiem piramidy zwierząt?


czy da się spojrzeć tak blisko,
że lustro roztapia się pod gorącym oddechem,
zostawiając obraz?


przeciw doświadczeniom na zwierzętach


co dobrego może wyniknąć z legalizacji tortur
nie wiem
i nie chcę zostać oświecona latarką po oczach
powiedziałabym: nie wystarczy obalić boga
trzeba pilnować by nic innego nie zajęło jego miejsca

nie chcę już dłużej (kró)liczyć na naukę


czwartek, 25 września 2014

~~~


zjawia się niepomuszlona falami
zatopiona w śpiewie wie
trze oczy choć wolałaby nawlekać
korale najukochańszej rafy na
wodorostotlen – wie-zie-
wa-tę cukrową słońca – zmarszczka
mimiczna, śmieszka
rozkłada skrzy
dławi okruchem (niedopsze)
łknięcia –


poniedziałek, 22 września 2014

nieistewki


odeszłam tak daleko
że nie mogę spojrzeć z dystansu


rzeczy okazały się bliżej mnie
niż ja sama


– (o)błędne języki odchodzących
w niepamięć w moich ustach –


(myślałam wczoraj o czymś cudzym wierszem
którego nie pamiętam)



z bajek o zwierzętach


jestem milczącą
przez dłuższą część dnia
owcą mieszkam w ogólniku
zwykle mówię: bee a ta
a ta
a ta
niezwykł a po
świata nie będzie
można więcej pomylić
z wyświechtaniem

słów



niedziela, 21 września 2014

fraszka dentystyczna


nie zajadaj głodu –
bólu zęba czasu
coraz bardziej pusta
pustkę siej i pracuj
na modę na sukces
na dobre jak miłość
na W jak Wy – pustki


na złe co ubyło


sobota, 20 września 2014

czy zawsze musisz się bić w nieswoje piersi? taś taś tasiemiec: 'La Wina'


'Pa, Rodia – powiedziała, zamykając
(m)rok za sobą' – brzmiało
by pierwsze zdanie twojej nowej powiesz
cii nakręcisz zegar jakbyś puszczała
w gramofonie ruletkę
(rzecz jasna rosyjską)
jakby koleś tura stanęła
gdzieś pod białym
stokiem uzbrojona
w księżyc.


 


__________________________

z cyklu: wiersze wojenne


e-motywy. piosenka na wniebogłosy


nie stać mnie na pociąg, nawet nie stać mnie na pociąg
żeby odnaleźć swój backspace.
nie stać mnie na bilet, o na bilet bez powrotu
ona bić mnie jak swą pianę nie chce.


piątek, 19 września 2014

w przypadku zatorów NATYCHMIAST zbić szybę młotem!


nie odstępuj maszyn
iście pobrukanych wonią
ciała szkieletów konstans
obstrukcyjnych naszych paru
militarnych wozów. niech wojna
przywita cię czerwienią
ust


erek.


środa, 17 września 2014

kata-strofizm


aż znajdziemy się samo-jedni w paszczach
naszych nowych fascynujących partnerów
i panter jednego poranka,
który zakończymy nieszczerą rytualną formułą:
koniec świata nastąpi.


niedziela, 14 września 2014

.


próbowałam się ukryć
za ekranem z uśmiechów
kartką papieru
boa z piór

za lustrem
nienazwanej rzeki

dziś powraca
nurt w którym
pierze
tonie
i rozpuszcza się
błękit


czwartek, 11 września 2014

*** (jestem Bogiem rzeczy urojonych...)


jestem Bogiem rzeczy urojonych
w roju, z którego u-ciekamy –
– my, fale; my, piasek; my, śmiech –
nagie rzeczy i ukryte prawdy
cisną się na usta-
wiecznie pełną prochu pamięć
i dopiero we śnie, nad ranem,
wykładamy karty.
czas nigdy nie nauczył się pływać.


środa, 10 września 2014

sonatina


jesienią trzymam się ciała
astralnego, obiema rękami
kreślę na czole mandale,
numer buta
okazuje się numerem buty,
którą zakładam, gdy spadające liście
odzierają mnie z opalenizny;
opalizujący opał.


wtorek, 9 września 2014

(ja)błonie. trzęsienie losu


wyrywam cię sobie
z białego witraża światoczułych
klosz(ard)ów
posiwiałej celulozy
ciel lullaby* słuchanej z płyt
tektonicznych serca





* (łamany franc.-ang.) niebiańskiej kołysanki


piątek, 5 września 2014

ufni ufolodzy


chciała urządzić konwent
ale wypadła z konwencji.
żeby tylko nie wyskoczył kon-
wentyl bezpieczeństwa.
powoli i nieodwołalnie
świat mijał się z celem.


porankonella


sierpień księżyca się (wrze)śni
na październe łakocie -
obudź budzik który nie śpi
w rokującej spiekocie

szklarniowego efektu klep
cydry skąpane w złocie
złap się lewym uchem za łeb

aż wydarzymy się leśni
i znajdziemy żniwny żleb
sierpień księżyca się (wrze)śni

bo przecież w całej robocie
chodzi o to by cześnik
klepnął rejenta w kłopocie
złota klepsydra pieśni

o sierpniu i młocie