środa, 10 grudnia 2014

Dariusz Kosmalski (Wiolin) – Marzyciel Słów



         Przychodzę do wierszy Dariusza Kosmalskiego jako po trosze profanka. Przychodzę, by po zabieganym, pełnym konkretów i zdecydowanie „odmagicznionym” dniu, wspólnie z autorem zastanawiać się, jak jawę wystrychnąć na dudka. Zaczynam śledzić „ptasią” frazeologię, z przejęciem odnotowuję rude ząbkowanie rydzów, wezbrane na łąkach motyle, jaskółkę na dobranoc, zastanawiam się, dlaczego nie słychać śpiewu kwiatów, a drzewa boją się umierać. I już wiem, że mam do czynienia z Marzycielem Słów* – kimś, kto, zgodnie ze słowami Gastona Bachelarda, „dosięga człowieka nowym słowem, słowem, które nie ogranicza się do wyrażania idei lub wrażeń, ale które usiłuje zapewnić sobie przyszłość. (…) Obraz poetycki, w swej nowości, otwiera przyszłość języka”. To dlatego, czytając teksty Kosmalskiego, ma się poczucie obcowania z żywą mitologią (w przeciwieństwie do „mitologii wykrwawionej”, jak F. W. Schelling** nazywa całość będącego w użyciu systemu językowego).

         Jak na mitologię przystało, twórczość Wiolina również ma swoją Arkadię: wiejskie, sielskie (chociaż nie do końca) dzieciństwo autora, do którego można wrócić z pajdą nieba w garści, a także – mityczny czas teraźniejszy, nieraz ulotny i jakby „zdawkowy” (pory roku przechadzają się jak turystki), kiedy indziej pędzący (czas goni / nie ma dokąd uciekać) lub wlekący się w nieskończoność (zegar z moich snów od dawna nie chodzi / pewnie zbiera na buty). A przecież poeta wie, że tylko chwilą szczęścia zdoła świt przymierzyć – to ona, moment „spełnionej tęsknoty”, potrafi sprawić, że na zegarze dochodzi lato. Jednymi z najpiękniejszych liryków Wiolina są właśnie erotyki i/lub wiersze miłosne, jak np.:


bezbrzeżnie

umiesz we mnie wpłynąć
czekam tylko kiedy się
rozrzecznisz
rozmorzysz
zoceanisz

chcę być twoim źródłem


         Powyższy cytat dobrze obrazuje co najmniej dwa wymiary oryginalności dzieła poety: niezwykłe, wieloznaczne słowotwórstwo (rozmorzyć pochodzi od „morza”, ale czyż nie jest jednocześnie, konotującym [od]zyskanie przytomności, przeciwieństwem „zmożenia”?) i urzekający, wymowny liryzm. Inną cechą twórczości Dariusza Kosmalskiego jest nieprzegadanie i ujmująca prostota; powiedziałabym nawet – „ujmująca niedoskonałość”. Jakby poeta chciał nam powiedzieć, że nie boi się słabości, uciekania z dni w niedotwarzy, wie bowiem, że moment zwątpienia potrwa tylko nim czas odnajdzie stały ląd i chwila na powrót stanie się jedną z tych całowiecznych.

         Za inny ważny wyznacznik wierszy Kosmalskiego można uznać częste stosowanie metonimii, w szczególności „narzędzia lub wykonawcy czynności zamiast czynności” (np. dłoniom nie było końca; zmów mnie o ciszy). Środek ten pomaga ukonkretnić i zarazem uczłowieczyć wymowę utworów. Cytaty powyżej ukazują też jeszcze inny aspekt twórczości Wiolina – wymiar religijny. Rzuca się w oczy wytrwałe poszukiwanie przez podmiot liryczny duchowości. Dążność ta wyrasta nie z dogmatyzmu (bliższe pe-elowi jest agnostyczne przekonanie, iż nikt nie odgadnie jaki Bóg istnieje), a z przekonania, że jesteśmy


biedniejsi o każdą ciszę
spędzoną przy stole


dlatego warto


szukać światła
choćby jego blizny


         Tym, którzy nie zetknęli się jeszcze z poezją Dariusza Kosmalskiego, gorąco polecam jego wiersze, przede wszystkim – wspaniały tomik „bez reszty” autora świerszczom układającego muzykę








________________________________________________________________________________

* Gaston Bachelard, „Poetyka marzenia”;
** F. W. Schelling, „Wprowadzenie do filozofii mitologii”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz