sobota, 15 lutego 2014

wariacje


preludium
Spędzam dzień jak płód: w głębi siebie, niechętnie. Wiedziałam już, co znaczy, że muzyka potrafi zabijać: struny słońca na twoich policzkach. Najciekawsze jest to, że po śmierci muzyka wcale nie cichnie. Jest nawet czystsza, sama w sobie, choć zarazem słychać wyraźnie wszystkie zakłócenia. Oczywiście miałam na myśli: po śmierci duszy. Słychać wtedy tylko dwa rodzaje dźwięków: doskonałą symfonię i szuranie krzeseł.


kołysanka dla meteoru
Opowiedzieć szaleństwo. Ciśnie się zdanie: szaleństwo to nie narracja. Racja. Szaleństwo jest mało malownicze, ledwie lingwistyczne, przygodnie przygodowe. Jest ziarnem, z którego wyrasta słodki owoc, rzuconym poza Ziemię. Ziarnko obrasta lodem, wróci meteorem.
Meteoryt. Meta-ryt, który będzie się odtąd bezskutecznie wybielać. Już nigdy tabula rasa, już zawsze fabula... To bardzo nużące... Zaśnij, meteorku! Sza, lonely!... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz