piątek, 28 lutego 2014
queer of the stone age
powiedziałam: mam duszę kobiety
i ciało, które tylko tak wygląda
odpowiedziałaś: przełęczam cię
graNią
PRzEnikanie
odznaczałeś się
jakby nigdy spotkało faceta
nie wiedziałam tylko czym
nie uznaję ram powiedziałeś kiedyś
nie lubię telewizorów odparłam odruchowo
dziś już wiem: nie odróżniało cię nic
poza barierą
to ty byłeś lustrem
czwartek, 27 lutego 2014
ocalineczki
Zrobiło mi się wszystko jedno. Nie wycieram okularów, chociaż moje oczy wymiotują jak po wódce z relanium, wywracając się niczym procenty. Płacz jest dziś zarezerwowany dla szczęścia, ewentualnie pocieszonego nieszczęścia. Też bym chciała, żeby ktoś mnie pocieszył, ale obawiam się, że musielibyśmy rozmawiać na migi: on - ?, ja - krzywy uśmiech i kropka. Z emoticones* wyrastają najbardziej kłujące igły świata.
Zrobiło mi się wszystko jedno. Nie wycieram okularów. Zawsze można by przecież przegapić coś ewe-mentalnego. Łzy dają dodatkowy efekt lupy.
Zrobiło mi się wszystko.
* cones (ang.) - szyszki
poniedziałek, 24 lutego 2014
niebyłej
od początku ujmujesz mnie w pół
słowa jak pół-tora
nieszczęścia zgrywasz
kaznodzieję – kadzisz nadzieją i
kazisz nadzieję przeistaczając całun
w lśniący papier
ścierny – chcesz zmazać to co na
moim papierze credowym przylutowane później
zmarzone
ciąg dalszy nas stępi
sobota, 22 lutego 2014
ta.tu.aż
ktoś narysował na klatce
klony genealogiczne
- generalnie logiczne
jeśli się chce przeciec przez palce
zaciśniętych dziurawych rąk
świtlik
Zakłócam ciszę niecną. Wszechświat
układa się w ciemnię, ciem
nie ma jak rozpoznać, chyba że
po dotyku skrzy
się włókno czasu. Zakręcam kurant.
Pozytywy wychodzą w milczeniu.
sobota, 15 lutego 2014
wariacje
preludium
Spędzam
dzień jak płód: w głębi siebie, niechętnie. Wiedziałam już, co znaczy, że
muzyka potrafi zabijać: struny słońca na twoich policzkach. Najciekawsze jest to, że po
śmierci muzyka wcale nie cichnie. Jest nawet czystsza, sama w sobie, choć
zarazem słychać wyraźnie wszystkie zakłócenia. Oczywiście miałam na myśli: po
śmierci duszy. Słychać wtedy tylko dwa rodzaje dźwięków: doskonałą symfonię i
szuranie krzeseł.
kołysanka
dla meteoru
Opowiedzieć
szaleństwo. Ciśnie się zdanie: szaleństwo to nie narracja. Racja. Szaleństwo
jest mało malownicze, ledwie lingwistyczne, przygodnie przygodowe. Jest
ziarnem, z którego wyrasta słodki owoc, rzuconym poza Ziemię. Ziarnko obrasta
lodem, wróci meteorem.
Meteoryt.
Meta-ryt, który będzie się odtąd bezskutecznie wybielać. Już nigdy tabula
rasa, już zawsze fabula... To bardzo nużące... Zaśnij, meteorku! Sza, lonely!...
walę tynkowe powierzchowności
Dawno temu
wyrwała mi z serca pajdę chleba.
Odtąd bezskutecznie przełykam.
środa, 12 lutego 2014
diagnoza z mar guinessem błędu
szpitale pełne istot przerażonych
i przerażających na zmianę biegu
nowo wracających i nawracanych
na starożytne tory przez lindę
ewangelistę do czasu aż język
znajdzie syna
psy i ojca
łun
wtorek, 11 lutego 2014
moje życie z Joyce'm
nikt nie wie, że czytam same wiersze dlatego,
iż tylko na ich długość potrafię się skupić;
mam zresztą więcej sekretów,
na przykład z winy fatalnej pamięci
Ulisses jest dla mnie co dzień inną książką
o tym samym - wiecznym
zawieszeniu w codzienności, w teraz
kurwa, my-
ślę często do Joyce'a należne
mu milczenie,
ale wciąż
adresat nie przyjmuje przesyłki.
niedziela, 9 lutego 2014
gry i zabawy
sobota, 8 lutego 2014
*** [słowa wyszły na powierzchnię...]
słowa wyszły na powierzchnię;
nie będzie wgryzania się w sens/ualność/ przekazu,
jakie planowałam (...wciąż nowe, wciąż niesyte usta-nowienia...),
pragnąc pokochać złą rzeczywistość taką, jaka jest
(a może - złorzeczyć miłości takiej, jaka jest?)
grunt, że nasze usta-lenie porzuciły czekany,
zaś słowa niby grotołzy wyszły na powierzchnię
modlitwa współczesna
rzuć nas proszę w komputer niczym śliwki w kompot
zaraź maszyno-watością
naucz życia w napięciu
i bezdotykowej śmierci
kablowania do woli
i podcinania światłowodów
nade wszystko jednak
spraw byśmy kontaktowali bez pudła
talerz z (o)puszkami
wtorek, 4 lutego 2014
bez waty
od kiedy usłyszałam, że mam nierówno pod sufitem,
przestałam spending my whole life, trying to fall behind -
- teraz się to stało rzeczy (wist) ością; jednocześnie
nie chcę być znowu równą dziewczyną -
- to bardziej ograniczające niż (g)dyby.
poniedziałek, 3 lutego 2014
flagship*
myślę dziś o sinusach zupełnie sine pecunia**,
o ich falochromych odwrotnościach - arkusach;
śnieżnobiałych arkuszach pełnych mianowników
nieznanych śnieżynek,
z których żadna nie bywa inkarnatką***
piekącego czerwca
* flagship (ang.) - okręt flagowy
** sine pecunia (łac.) - bezinteresownie
*** inkarnatka - koniczyna krwistoczerwona lub szkarłatna
cybernautyka
budzisz się i widzisz swój werkschmerz
przez cień na ścianie, ścianę i niebo -
na hu(e)
sobota, 1 lutego 2014
wiersz potyliczny
zamknięci jak wskazówki w zegarze
potrzebujemy czegoś
innego niż pył by się do siebie zbliżyć
jeśli to próżnia to jestem gotowa
się ze wszystkimi popróżnić o
próżnicę różnicę i nicę
ty też na pewno słyszałeś podprogowo
nice albo śmierć
Subskrybuj:
Posty (Atom)